środa, 10 sierpnia 2011

Tatarek dla Francuzek

Wracam do wczorajszej obietnicy na dania które podałem pięknym Francuzkom. Chodziło o to aby kuchnia była trochę Polska ale nie typowe pierogi i zrazy. Padło na prawdziwego domowego tatara na przystawkę, do tego zmrożona wódeczka...Jezu ile te kubity potrafiły wypić :) Były na prawdę szczęśliwe ! Tatara starczyło na 6 dużych porcji. Co ciekawe, użyłem po poradach mojego przyjaciela Reya, nie polędwicy wołowej ale ligawy. Ligawa to część udźca wołowego. Jest lepsza od polędwicy ponieważ zawiera więcej delikatnego tłuszczu. Mięso jest delikatne i lekko słodkawe. Koniecznie wypróbujcie ten przepis !

1 kg mielonej ligawy (2 razy na średnim sitku)
3 żółtka
4 drobno posiekane szalotki
3 duże łyżki musztardy sarepskiej (koniecznie właśnie ta. Nie Dijon)
6 dużych łyżek oliwy z oliwek
1 słoiczek marynowanych prawdziwków drobno pokrojonych (ale nie posiekanych), (2 garście)
8 drobno posiekanych korniszonów
sporo soli i świeżo mielonego pieprzu (trzeba koniecznie próbować)
2 łyżki drobniutko posiekanych kaparów (tradycyjnie się tego nie dodaje ale chciałem wypróbować)
2 łyżki dobrego octu winnego

Wszystko ze sobą porządnie mieszamy. Tatar ma być mazisty i mokry. Jeśli wyda się wam za suchy dodajcie więcej oliwy. Odstawicie na godzinę do lodówki aby wszystkie zapachy i smaki się przegryzły. Nie podawałem składników osobno bo Francuzki by nie ogarnęły surowego jaja, więc podałem już gotowe :) Do tatara podałem pyszny czarny razowy chleb i masło. No i oczywiście mocno zmrożony litr Chopina. Poszło wsio ! Danie główne opiszę jutro :)

Bolek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz