Nowy, pyszny, zaskakująco niesamowity smak ! Kwaskowata botwinka, skórka z cytryny i dobra oliwa, to coś co daje niesamowitą radość z jedzenia. No i wreszcie nowe zastosowanie botwiny.
pęczek botwinki
1 ząbek czosnku pokrojony w drobne talarki
połowa soku i otartej skórki z cytryny
1 pokrojony w drobną kostkę pomidor
1 zgrillowana papryka
oliwa z oliwek
sól. pieprz
kilka zgrilowanych kawałków bułki lub chleba
kawałek parmezanu
kilka listków mięty lub bazyli
Paprykę wsadzamy do piekarnika rozgrzanego do 220C i czekamy aż skórka mocno zbrązowieje. Wyjmujemy paprykę i obieramy ją ze skórki. Kroimy ją w paseczki albo rwiemy na drobne kawałki.
Botwinkę myjemy i blanszujemy w gorącej wodzie ok 10 minut.
Wykładamy na sito i suszymy. Kroimy na kawałki około 10 centymetrów. Wkładamy do miski, dodajemy czosnek, paprykę, kilka chlustów oliwy, solimy, pieprzymy i dodajemy sok i skórkę z cytryny. Pomidora kroimy w kostkę i dodajemy do botwinki. Mieszamy rękami delikatnie i zostawiamy na kilka minut aby smaki się przegryzły. Na gorące zgrillowane grzanki kładziemy po solidnej porcji botwinki, dodajemy parmezan starty na grube listki, skrapiamy oliwą i posypujemy porwanymi listkami mięty.
Popijamy dobrze schłodzonym białym winkiem.
PYCHA !
Nasze gotowanie to poznawanie nowych smaków, przypraw i zabawa w łączenie składników. To chwila po prostu dla nas. Wspólne gotowanie to jedyny czas w tygodniu kiedy możemy pobyć spokojnie razem. Kartki w zeszycie, w którym zapisujemy przepisy skończyły się - czas na kolejny krok. Postanowiliśmy pisać bloga aby podzielić się naszymi pomysłami. Przepisy są proste, fajne dania można przygotować w 20 minut. Po ciężkim dniu pracy wracając do domu możemy kupić 2-3 produkty i zrobić pyszny posiłek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kurczę. Często dyskwalifikuję blogi za brak porządnych zdjęć (niesłusznie pewnie, choć chyba lepsze żadne zdjęcie niż takie, od którego trzeba szybko odwrócić oczy)... W każdym razie, temu daję lajka, bo treść jest taka, jakiej w blogach szukam - jest szczerze i świeżo.
OdpowiedzUsuńTrzeba, co prawda, ruszyć łepetyną i wyobrazić sobie cudo, które ze składników ma powstać, ale jak już się ruszy... chce się do sklepu biec i kłaść do koszyka, i kłaść...
No i sprawiacie wrażenie ludzi, z którymi chce się pogadać przy winie :)
Pozdrawiam
PS. Aaa. I bardzo rzadko daję komenty na blogach, a tu jakoś się nie mogłam oprzeć. Przepraszam :)
Bardzo bardzo mi miło ! Ze zdjęciami jest wielki problem. Sam od lat specjalizuję się w fotografi jedzenia i wiem jakie to trudne. Dlatego często kiedy nie mam czasu na zdjęcia po prostu ich nie robię. Komentowałem nawet kiedyś pewną grupę piszących i zamieszczających foty które wyglądały na pawia :) i zostałem wywalony... Jeszcze raz dzięki i zapraszamy na wino do nas na wieś pod warszawę.
OdpowiedzUsuńJak będzie nam pisane się spotkać (a jak wiadomo, świat, zwłaszcza ten pod Warszawą, jest mały), to na pewno się kiedyś spotkamy ;) Pozdrawiam również.
OdpowiedzUsuń